Naomi była już gotowa do wyjścia. Zbiegła szybko na dół.
Chłopcy siedzieli w salonie.
-To co, jedziemy? – zapytała.
-Skoro wszyscy już są, to możemy wsiadać do auta. –Niall
wstał z kanapy.
Harry nachylił się do blondyna i powiedział niby szeptem,
ale jednak tak, że wszyscy słyszeli.
-Nialler, z twojej siostry świetna laska wyrosła. Może nie
miałbyś nic przeciwko, gdybym...
-Łapy przy sobie, Hazza! – zaśmiał się Horanek.
Louis spojrzał to na Harry’ego,to na Naomi i spuścił wzrok.
Dziewczyna zauważyła to i przyjrzała mu się badawczo, nie rozumiejąc o co mu
chodzi. Po chwili zastanowienia podeszła do niego i poklepała go krzepiąco po
plecach. Chciała mu tym pokazać, że go wspiera. Brunet uśmiechnął się do niej
delikatnie.
-No to chodźmy. – Zayn ruszył w stronę drzwi i wyszedł na
dwór, a za nim reszta. Wsiedli do busa i rozeszli się po kliku niewielkich
pomieszczeniach. Niall, Harry i Liam poszli do kuchni, a Louis usiadł na jednym
z łóżek.
Naomi szukała sobie odpowiedniego miejsca, gdzie mogłaby
spędzić spokojnie podróż. Weszła do salonu i już chciała usiąść na kanapie, ale
była już zajęta. Położył się na niej Zayn i klikał coś na swoim telefonie. Był
tak tym pochłonięty, że nie zauważył blondynki stojącej niedaleko niego. Tak
przynajmniej zdawało się Naomi, która obróciła się chcąc usiąść gdzieś indziej.
Wtem ktoś złapał ją za rękę.
-Siadaj jeśli chcesz, to dwuosobowa kanapa. – Zayn usiadł
normalnie robiąc tym samym miejsce dla dziewczyny. Patrzył na nią wyczekująco,
a w jego oczach można było dostrzec radość.
-Dzięki. – odparła na zewnątrz spokojna Naomi, a w środku
szalejąca ze szczęścia. Usiadła obok Zayna. Była tak blisko, że mogła poczuć
zapach jego niesamowitych perfum.
-Jak życie? – zapytał Malik.
-Em... dobrze. Wszystko ok. – blondynka nie potrafiła zbyt
wiele z siebie wydusić pod wpływem podekscytowania. Spojrzała w bok. Chłopak
siedział pisząc coś na telefonie. W jego pięknych, brązowych oczach odbijało
się światło.
-To dobrze. – na chwilę zapanowała cisza. – Zawsze jesteś
taka małomówna?
-Nie. Po prostu widzę, że jesteś zajęty. Nie chcę ci
przeszkadzać. No i jestem jeszcze trochę śpiąca. – wyjaśniła.
-Oh, nie przeszkadzasz mi. To nic ważnego – powiedział i
wskazał na telefon. – A jeśli chcesz, możesz się o mnie oprzeć. Służę
ramieniem.
-No nie wiem...
-Daj spokój, znamy się już od dawna, nie musisz się
wstydzić. – Zayn uśmiechnął się i trochę przysunął do dziewczyny.
Naomi delikatnie oparła głowę na jego ramieniu. Pierwszy raz
była tak blisko niego, pierwszy raz dotykała go w taki sposób. Może dla niego
nie było to nic wielkiego, ale dla niej tak. Poczuła, że może jej marzenia mają
szansę się spełnić. Kto wie, może Zayn czuje do niej to samo co ona do niego?
-Wygodnie? –zapytał brunet.
-Bardzo. – uśmiechnęła się szeroko blondynka.
-Naomi, masz może.. – do pokoju wszedł Liam. Zobaczył Zayna
i Naomi przytulającą się do niego i urwał. – A... to ja... chyba
przeszkadzam...
Payne posmutniał i wyszedł. Dziewczyna zdziwiła się jego
zachowaniem, ale postanowiła nie zwracać na to uwagi.
-Dawno cię nie było na jakimś naszym koncercie. Nie
tęskniłaś za nami? – zagadał Malik.
-Mam szkołę, nie mogę tak po prostu pojechać sobie na
przykład do Hiszpanii lub Nowego Yorku na wasz koncert. Mama by się w życiu nie
zgodziła. Ale bardzo za wami tęskniłam, za wami wszystkimi .
Do pokoju wbiegli chłopcy. Niall walczył z Louisem na
łaskotki, Harry dostał napadu śmiechu i zajadał banana, a Liam szedł za nimi
delikatnie się uśmiechając.
Naomi podniosła głowę i odsunęła się trochę od Zayna.
-Co się dzieje? – zaciekawiła się dziewczyna.
-Louis zjadł batona Niallowi, a teraz Niall chce się zemścić
– wyjaśnił śmiejący się Harry.
Po chwili Niall leżał na podłodze i tarzał się ze śmiechu.
Louis, Harry i Liam usiedli na kanapie naprzeciwko Zayna i Naomi.
-Ja naprawdę nie wiem co wy bierzecie i kto jest waszym
dilerem, ale myślę, że wasi fani też chcieli by wiedzieć. Moglibyście się
czasami ze mną podzielić. – zaśmiała się blondynka widząc tą całą sytuację.
-Hahaha! Chciałabyś wiedzieć! – Niall wystawił język do
siostry.
-Harry...? – zaczął Louis odwracając się do Harry’ego.
-Co chcesz, Boo..? – uśmiechnął się Hazza i spojrzał w
błękitne oczy Tomlinsona. Siedzieli tak chwilę uśmiechając się do siebie i
patrząc sobie głęboko w oczy. Czas dla nich się zatrzymał.
-Masz rzęsę na policzku. – odrzekł Lou i sięgnął kciukiem,
żeby ściągnąć włosek z twarzy Loczka. Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale Harry
nie dał mu tego zrobić.
-Dziękuję. – Styles uśmiechnął się i odwrócił w Zayna i
Naomi. – Co tu się działo przed naszym przyjściem? –zaciekawił się.
-Nic. – odparł Malik. – Naomi zrobiła sobie ze mnie wygodne
oparcie, bo była jeszcze troszkę śpiąca.
Blondynka spojrzała na lekko zasmuconego Louisa. Widocznie,
chciał coś jeszcze powiedzieć do Hazzy, ale zrezygnował. Chyba było to coś
ważnego.
-Lou... możemy pogadać... na osobności? – zapytała i
wskazała na drzwi do kuchni.
-Jasne. – chłopak wstał i poszedł za dziewczyną.
Kiedy weszli do innego pomieszczenia, Naomi zamknęła za nimi
drzwi i po cichu się odezwała.
-Czy ty.. do Harryego... czy to w nim się zakochałeś?
-Co?! – Loueh spojrzał na nią zdziwiony.
-Dobrze wiesz o co zapytałam, nie udawaj, że nie rozumiesz.
Tomlinson spojrzał na nią i przez chwilę jakby zastanawiał
się czy powiedzieć jej prawdę. W końcu pokiwał powoli głową.
-Tak.
-Od kiedy?
-Od dawna. Ale wcześniej myślałem, że czuję do niego to samo
co do reszty chłopaków, przyjaźń. Uświadomiłem sobie to niedawno. Kiedy jestem
w pobliżu Harryego czuję się... tak wyjątkowo. Serce zaczyna mi szybciej bić, a
ręce drżą z podekscytowania. Kiedyś czułem się tak tylko raz, przed tym jak
zacząłem interesować się chłopakami. – zamyślił się Louis. – Teraz tak potrafię
czuć się tylko przy Harrym. On jest wyjątkowy. Kocham go...
-To wspaniale! – Naomi uśmiechnęła się i przytuliła
Tomlinsona.
-Wcale nie.
-Dlaczego? – zdziwiła się.
-Bo nie ma szans, żeby poczuł do mnie to samo co ja do
niego, to niemożliwe.
-Nie wiesz co Harry czuje i nie możesz mówić za niego.
Powiedz mu, to się dowiesz.
-Bez urazy, ale... zgłupiałaś?! Nie powiem mu tego! Nie chcę
niszczyć naszej przyjaźni. – Louis zaczął chodzić po pomieszczeniu w tą i z
powrotem. – To nie jest proste.
-A można to nazwać przyjaźnią? Od kiedy jedna strona czuje
coś więcej do drugiej to już nie jest przyjaźń. Zastanów się nad tym. – Naomi
spojrzała smutno na Louisa, odwróciła się i wyszła do salonu. Zostawiła
chłopaka, żeby trochę pomyślał i zastanowił się co powinien zrobić. Sam musi
podjąć decyzję o dalszym działaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz